Tradycje fitoterapii

Światy flory i fauny są ze sobą ściśle powiązane, i wzajemnie na siebie oddziałują. Pewne jest, że świat roślin mógłby istnieć bez zwierząt i człowieka, natomiast odwrotnie jest to niemożliwe. Rośliny nas żywią, ubierają, leczą. Należy przypuszczać, że historia ziołolecznictwa jest tak stara jak stara jest historia ludzkości. Człowiek od początku swego istnienia szukał, doświadczał i wyczuwał, które rośliny są użyteczne dla niego. Czy było to wynikiem obserwacji zwierząt, czy reakcji własnego organizmu na różne rośliny, a może jakiegoś szóstego zmysłu, dziś trudno powiedzieć. Doświadczenia pokoleń były przekazywane z ust do ust, a gdy człowiek nauczył posługiwać się pismem  zapisywane.

Najstarszym, znanym dziś dokumentem pisanym świadczącym o pradawnych początkach ziołolecznictwa jest dzieło chińskiego cesarza Shen-Nunga, panującego około 2700 r. p.n.e., w którym wymienionych jest około 100 ziół. Znane są także pisane przez egipskich kapłanów recepty, pochodzące z XVI w.p.n.e., znalezione w tzw. Papirusie Ebersa.

Uczeni greccy: Herodot, Hipokrates opisywali w swych dziełach właściwości lecznicze roślin. Znany filozof Arystoteles opracował Teorię roślin, a jego uczeń Teofrast, zwany ojcem botaniki – Historię roślin. Zostały tam opisane rośliny odgrywające rolę i we współczesnej medycynie. Rzymski lekarz Galen podał sposoby przyrządzania leków ziołowych, które przetrwały do naszych czasów pod nazwą preparatów galenowych. Dioskurides Pedanios (rzymski lekarz wojskowy) napisał około 77 r. n.e. dzieło o około 800 roślinach, stanowiące podstawę wiedzy o roślinach i lekach roślinnych przez następne 15 wieków.

W średniowieczu duży wkład w rozwój zielarstwa wnieśli Arabowie. Zakładali plantacje roślin u siebie oraz w krajach śródziemnomorskich, skąd następnie poprzez klasztory chrześcijańskie rośliny zielarskie rozpowszechniły się na terenach leżących na północ od Alp i w Polsce. Tłumaczyli zapomniane dzieła starożytnych lekarzy i wprowadzali nowe formy leków i ziół.

W okresie Odrodzenia wybitny uczony Teofrast Paracelsus przyczynił się do postępu w badaniach substancji zawartych w roślinach, stając się jednym ze współtwórców farmacji.

W drugiej połowie XIX wieku nastąpił gwałtowny rozwój chemii. Wiele roślin leczniczych usiłowano zastąpić lekami syntetycznymi. Zepchnęło to ziołolecznictwo na dalszy plan.

Obecnie znów wracamy do ziół. Istnieją leki roślinne, bez których nie można sobie wyobrazić współczesnej medycyny. Nie mogą być one zastąpione przez leki syntetyczne. Są to glikozydy nasercowe pozyskiwane z naparstnicy wełnistej, naparstnicy purpurowej, miłka wiosennego i konwalii majowej. Również alkaloidy z przetrwalników buławinki czerwonej albo same, albo w połączeniu z innymi substancjami czynnymi znajdują wielostronne zastosowanie w położnictwie i w leczeniu chorób wewnętrznych. Alkaloidy zawarte w opium, przede wszystkim morfina, wchodzi w skład środków uśmierzających bóle, rozkurczowych i przeciwkaszlowych.

Niewielkie dawki wyciągów ziołowych mają czasami skuteczniejsze działanie niż leki chemiczne. Stosując mądrze zioła możemy wyleczyć się z wielu banalnych dolegliwości, nie narażając się przy tym na szkodliwe działania uboczne.

Niestety zanika prawie ludowa wiedza o ziołach. Wymarło pokolenie naszych pra i prababek, które umiały sobie radzić mając do dyspozycji tylko leki z apteki natury – niepozorne rośliny. Warto więc pogłębiać swoją wiedzę w oparciu o dostępne źródła; literaturę i internet oraz ocalić od zapomnienia tę ponadczasową  mądrość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *