JAK WZMOCNIĆ ODPORNOŚĆ

Jak wzmocnić odporność, by żaden wirus nie był nam  straszny

Czy mamy wpływ na naszą odporność? To pytanie jest ciągle aktualne, zwłaszcza teraz. Ależ tak! Mamy wpływ, to nie ulega wątpliwości. Ostatnio do naszego pięknego, bezpiecznego życia wtargnął niespodziewanie wirus. Świat się zatrzymał a raczej stanął na głowie. Historia zna takie zjawiska. To jest jak czarny łabędź. Raz na jakiś czas wśród białych łabędzi pojawia się nie wiedzieć czemu czarny. Właściwie przecież nie można być niczego pewnym, a jedyna pewną rzeczą na tym świecie jest zmiana. Po pierwszym szoku powinniśmy zacząć myśleć jak poradzić sobie z tą sytuacją. Przecież wirusy, bakterie i grzyby są z nami od zawsze. Jest ich w nas więcej niż naszych własnych komórek. Najprostszym i najskuteczniejszym sposobem jest wzmocnienie odporności.

A jak wzmocnić odporność? Zdrowy sen, odżywianie, witamina C, D, świeże powietrze, słońce i śmiech uchronią nas przed infekcjami. Obserwujmy przyrodę. Jest piękna wiosna. Drzewa się zielenią, kwiaty kwitną, ptaki śpiewają jak gdyby nigdy nic się nie stało. Zwierzęta dziko żyjące też czasami chorują, ale radzą sobie same, przerywają jedzenie, wyczuwając, że głodówka działa uzdrawiająco, intuicyjnie wyszukują zioła, tak jakby wiedziały, że jeśli w przyrodzie jest choroba, to w przyrodzie należy szukać na nią lekarstwa (Hipokrates).

ODŻYWIANIE DIETA

Nasz organizm jest CUDem, pamiętajmy o tym. Jeśli dostarczymy mu odpowiednie składniki, będziemy traktować go z szacunkiem, z miłością, to będziemy zdrowi. Silny układ odpornościowy jest gwarantem naszego zdrowia. Podobno istnieją tylko dwie przyczyny chorób nadmiar toksyn lub niedobór niezbędnych składników typu witaminy, mikroelementy itp. Mówi się, że ważny jest styl życia; ruch na świeżym powietrzu, pozytywne myślenie, niebagatelną rolę odgrywa też dieta. Dietetycy ciągle nam przypominają o pięciu porcjach owoców i warzyw. Warzywa, owoce, nasiona i orzechy powinny się znaleźć u podstawy piramidy zdrowego żywienia, gdyż to one mają kluczowe znaczenie w zachowaniu zdrowia, a nawet w przedłużeniu życia. Powinny być więc nie tyle dodatkiem do innych potraw ale bazą naszego odżywiania.

Warzywa i owoce wzmacniają nas, dbają o nasze figury a nawet odmładzają. W pożywieniu roślinnym jest mnóstwo składników odżywczych, odkryto już ich setki, ale dopiero około 150 z nich zostało szczegółowo zbadanych. Wyizolowane fitoskładniki nie mają takiego znaczenia, dopiero działając razem mogą zaspokoić wszystkie potrzeby naszego organizmu. Każda grupa tych substancji ma odmienne działanie wspomagające zdrowie, dlatego warto dbać o różnorodność na naszych talerzach. Szczególnie ważne są warzywa zielone, bo dostarczają nam najwięcej mikroelementów i przeciwutleniaczy. Jeśli chodzi o owoce to warto szczególnie polubić te w intensywnych kolorach, bo są najbardziej nasycone różnymi składnikami fitochemicznymi, stanowiącymi dobrodziejstwo dla naszego samopoczucia. Bardzo ważna jest witamina C. Naturalną witaminę C znajdziesz w owocach dzikiej róży, czarnych i czerwonych porzeczkach oraz truskawkach. Jedzmy je więc na zdrowie i uczyńmy je podstawą swojej diety życia!. Warto pamiętać o kiszonkach, gdyż są dobrym źródłem witaminy C i soli mineralnych. Najwięcej witaminy C ma kapusta, dużo w niej też witamin z grupy B. W czasie kwaszenia tworzy się kwas mlekowy, który hamuje rozwój drobnoustrojów, poprawia trawienie i stabilizuje skład flory bakteryjnej w układzie pokarmowym, a także pobudza apetyt. Do kiszenia nadają się też grzyby, buraki, papryka, pomidory, jabłka, węgierki i gruszki, a także cytryny i winogrona. Prawdziwym hamulcem dla wirusów jest kwercetyna. Znajdziesz ją w owocach jagodowych, szparagach, cebuli, kapuście, pomidorach i jabłkach. Działanie kwercetyny polega na hamowaniu zdolności wirusa w infekowaniu komórek.

SUPLEMENTY

Witamina C
Od lat nie używam antybiotyków, stosuję tylko zioła a dodatkowo naturalne suplementy o 98% zawartości. Witamina C, o której mowa, to w pełni kompletna witamina, pozyskana z naturalnych źródeł; dzikiej róży, aceroli i jagód CamuCamu. Dzięki niespotykanej dotąd formie płynnej witamina ta jest wysoce przyswajalna. Witamina C wspomaga odporność, podnosi poziom energii oraz odmładza organizm. Ma właściwości antywirusowe, antytoksyczne, antyhistaminowe i antybiotyczne, dlatego podawana w odpowiednich dawkach leczy dziesiątki poważnych chorób. Świadczą o tym kliniczne doświadczenia dra Frederica Roberta Klennera. Jak czytamy w książce Andrew W. Saula „Wylecz się sam. Megadawki witamin” dr Klenner leczył z takich chorób jak wzw, błonica, zakażenie gronkowcem, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie stawów a nawet polio i in.

Witamina D
Są na świecie lekarze, którzy dużymi dawkami witaminy D leczą tzw. nieuleczalne choroby np. alergie pokarmowe i wziewne, jak również alergię na słońce, depresje, chroniczne zmęczenie, zawroty głowy z zaburzeniem słuchu, bóle kości. Witamina D jest pożyteczna w przypadku prawie 100 różnych schorzeń i dolegliwości. Witamina D zmniejsza ryzyko zachorowania na wiele rodzajów raka, choroby autoimmunologiczne i neurologiczne, bakteryjne i wirusowe choroby zakaźne, choroby sercowo-naczyniowe, obniża ciśnienie krwi, a w przypadku cukrzycy poprawia insulinowrażliwość.

https://hanna_wojcik.myduolife.com/shop.html

HARTOWANIE

Łatwiej zapobiegać niż leczyć, tak więc najważniejsza jest profilaktyka. Warto się zawczasu hartować i wtedy możemy „kichać” na przeziębienie, grypę i wszelkie inne choroby. Dla naszego zdrowia i świetnego samopoczucia najlepszym lekarstwem jest „kąpiel” w słońcu, powietrzu i wodzie.

Znaczenie wody szczególnie zimnej odkryto już dawno. Zimna woda pobudza czynności serca i krążenie, polepsza ukrwienie skóry. Jak przy wszystkich działaniach, warto jednak zachować umiar i zdrowy rozsądek, żeby nie przedobrzyć tak jak jeden z pacjentów ks. Kneippa. Ten znakomity naturopata polecał chorym z wysoką gorączką stanie w wannie z lodowatą wodą dokładnie przez jedną (!) minutę. Następnie chory powinien założyć wełniane pończochy i bez przerwy przez 15 minut szybko chodzić po pokoju, a potem położyć się do łóżka. Pechowy pacjent omal nie umarł po takim staniu w lodowatej wodzie. Zdziwiony Kneipp spytał: -„Stał pan w wodzie równo minutę?” -„Nie tylko minutę lecz całych pięć (!!!) minut” odpowiedział pacjent.

Przed zastosowaniem zimnej wody nasze ciało musi być rozgrzane. Gdy hartujesz się rano to najlepiej po wstaniu z łóżka, wieczorem po wykonaniu kilku ćwiczeń. Zamknij też okna, by nie było przeciągu. Weź miękką gąbkę, nasączoną zimną wodą. Obmywanie zaczynaj od prawej stopy, prowadząc gąbkę w górę aż do pachwiny, następnie lewa noga, potem zawsze od prawej do lewej brzuch, ręce i plecy. Okolicę serca obmywaj dwu-trzykrotnie, okrężnymi ruchami. Działaj szybko i sprawnie, by się nie wyziębić. Potem energicznie wytrzyj się szorstkim ręcznikiem, aż poczujesz przepływającą falę ciepła. Po zabiegu połóż się do łóżka (rano chociaż na chwilę, a wieczorem idź spać). W ten sposób zahartujesz się skutecznie, będziesz miał/miała zawsze ciepłe, suche dłonie i stopy, wzmocnisz równowagę psychiczną, ułatwisz sobie zasypianie..

Możliwości ludzkiego organizmu są ogromne. Wystarczy odpowiednie nastawienie i codzienny trening. Fenomenalny człowiek Wim Hof, The Iceman, holenderski ekstremalny sportowiec jest znany ze swojej zdolności do wytrzymywania w niskich temperaturach. Ustanowił światowe rekordy Guinnessa w pływaniu pod lodem i wspinaniu się na Kilimandżaro i Mount Everest w krótkich spodenkach. Biegał półmaratony nad kołem podbiegunowym z bosymi stopami i wytrzymał w pojemniku wypełnionym kostkami lodu przez ponad 112 minut.

LEŚNE KĄPIELE

Wszyscy wiemy, jak dobrze czujemy się na łonie natury. Dźwięki lasu, zapach drzew, szelest liści, świeże, czyste powietrze – wszystko to sprawia, że czujemy się lepiej. Już dawno pewien Japończyk stwierdził, ze klimat leśny działa uzdrawiająco. Moda na kąpiele leśne (z jap. shinrin-yoku) przybyła do nas z Dalekiego Wschodu, a dokładnie z Japonii. Tam, już od pół wieku z powodzeniem stosowana jest jako forma relaksu. Pierwsze badania, które wykazały, że leśne spacery, połączone z prawidłowym oddychaniem, mają zbawienny wpływ na nasz organizm przeprowadzono już w latach 80. Japońscy naukowcy twierdzą, że lotne substancje aromatyczne emitowane przez drzewa i inne rośliny leśne, zwane fitoncydami, mają zbawienne działanie na organizm człowieka. Kąpiele leśne to nic innego, jak zanurzenie się w lesie, a właściwie obcowanie z naturą. Okazało się, że nie tylko pozytywnie wpływają one na nasze samopoczucie, odstresowują, działają antydepresyjnie, dotleniają, ale mogą także skutecznie wspierać nasz układ immunologiczny. Kąpiele leśne można praktykować wszędzie tam, gdzie rosną drzewa. Możemy wsłuchiwać się w śpiew ptaków i szum wiatru w liściach drzew, podziwiać różne odcienie zieleni liści, rozkoszować się zapachem lasu czy dotykać pnia drzewa.

SŁOŃCE, WODA, POWIETRZE, SPACERY

Słońce, woda, powietrze to trzech najlepszych lekarzy – doświadczam tego rokrocznie nad morzem. W tym roku, jak większość społeczeństwa, lwią część czasu spędziłam w zamkniętym pomieszczeniu. Siedzący tryb życia, nie wpływa pozytywnie na zdrowie. Wszak życie to ruch. Wg badaczy wystarczy 10 000 kroków każdego dnia aby oczyścić krew, spalić nadmiar kalorii, a także zmniejszyć ryzyko choroby Alzheimera, cukrzycy, demencji, zawału i innych chorób.

Spacery brzegiem morza, pływanie to niezastąpione lekarstwo i profilaktyka. Kąpiele w morskiej wodzie wpływają zbawiennie na skórę, oczyszczają organizm, uspokajają. Chłodna woda przyspiesza przemianę materii, poprawia krążenie, no i hartuje. To przecież pod wpływem słońca wytwarza się w skórze witamina D. W The Journal of Investigate Dermatology przeczytamy, że 15 minut w T-shircie i krótkich spodenkach 3 razy w tygodniu przez okres 6 tygodni na słońcu wystarczy, aby podładować organizm witaminą D3. I nie musi być to na plaży w Hiszpanii, badanie przeprowadzono bowiem w Wielkiej Brytanii.

Podczas wysiłku fizycznego rośnie ilość i aktywność leukocytów oraz substancji niszczących wirusy i oczyszczających organizm z toksyn. Ruch na świeżym powietrzu dodatkowo dotlenia organizm i wspomaga hartowanie. Dlatego korzystaj z każdej okazji, żeby wyjść na dwór. Aby czerpać korzyści z ruchu, nie potrzeba morderczych treningów. Wystarczy wybrać taki rodzaj aktywności, która będzie sprawiała przyjemność, i ćwiczyć przynajmniej 3 razy w tygodniu. Każdy ruch jest lepszy niż żaden. Słońce reguluje rytm biologiczny snu i czuwania. Jeśli w ciągu dnia jest dużo światła szyszynka wstrzymuje się z produkcją melatoniny a my jesteśmy pełni energii. Natomiast gdy zapadnie zmrok szyszynka zaczyna wydzielać ten hormon snu. Dzięki temu w czasie słonecznego lata nie mamy problemów ze snem. Słońce pomaga również leczyć depresję gdyż pod wpływem słońca organizm wytwarza serotoninę – hormon, który poprawia nastrój. Helioterapia, talasoterapia i kinezyterapia czyli trzy w jednym na prawdę działa.

MEDYTACJA I MODLITWA, WIZUALIZACJA

W Ewangelii Św. Jana czytamy: „Niech się nie trwoży serce wasze”. A w Psalmie 23: Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć. Orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. /Psalm 23/. Jest to najpiękniejsza modlitwa jaką znam. Pomagała mi w najtrudniejszych momentach mojego życia.

Ktoś policzył, że w Piśmie Świętym słowa „nie bój się” lub „nie lękaj się” padają aż trzysta sześćdziesiąt pięć razy. Tyle jest dni w roku. Księga Przysłów mówi: Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie tam ma swoje źródło. Nasze myśli i słowa tworzą naszą rzeczywistość. Gdy czujesz napięcie, strach, frustrację czy złość, pamiętaj, że oderwałaś się od Źródła Mocy – jak najszybciej do niego wróć, bo tam znajdziesz spokój. Wyobraź sobie pozytywne zakończenie – i za nie podziękuj !” to cytat z książki Agnieszki Maciąg.

Choć świat wydaje nam się niebezpiecznym miejscem i z każdej strony jesteśmy bombardowani opowieściami mrożącymi krew w żyłach możemy panować nad swoimi myślami i wizualizować swoje marzenia, kontemplować te piękne Słowa Mocy, o których pisze Agnieszka Maciąg: Miłość, Wolność, Spokój , Radość, Śmiech, Czystość, Dobroć, Mądrość, Światło, Wdzięczność, Natura, Zdrowie, Pokój, Woda, Powietrze, Taniec, Nadzieja, Harmonia i wiele innych. Marianne Williamson w „Powrót do Miłości” twierdzi, że „To nieprawda, ze nasz najgłębszy lęk dotyczy tego, iż nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, Najbardziej boimy się własnej siły, która wykracza poza nasze najśmielsze wyobrażenia. Największy lęk budzi w nas nasze Światło, nie ciemność”.

Nasz organizm ma wrodzoną zdolność do samonaprawy a umysł pozwala pobudzić go do działania. Środowisko medyczne od 50 lat odnotowuje liczne dowody na to, ze organizm może leczyć się sam. Już dawno wiadomo, ze samotność depresja strach i codzienne lęki mogą wpędzić nas w choroby, podczas gdy uczucie wdzięczności, miłości, medytacja to podstawa skutecznego leczenia. Aby zapewnić zdrowie całemu organizmowi wystarcza wizualizacja i pozytywne nastawienie. Wyobraźnia i myśli stymulują systemy obronne ciała oraz uruchamiają procesy zwalczania choroby, bólu i dolegliwości fizycznych. Umysł to najskuteczniejszy lek.

Anita Moorjani w książce „Umrzeć by stać się sobą” opisuje swoje cudowne uzdrowienie z najbardziej ciężkiej postaci raka. „Wszyscy jesteśmy czystą miłością […]. Pozwoliliśmy, aby nasze lęki i ego wyrugowały Boga z naszego życia, co przyczyniło się nie tylko do chorób cielesnych, lecz także do choroby całego świata”. Trzeba abyśmy nauczyli się czcić swoją wspaniałość i żyć jako istoty światła i miłości, gdyż w takim stanie umysłu drzemie uzdrawiająca moc.

Warto jeszcze wspomnieć o starożytnej wiedzy pochodzącej z Hawajów Ho’oponopono. W wielu kulturach polinezyjskich wierzono, że ludzkie błędy i pomyłki oraz poczucie winy w następstwie tych błędów powoduje choroby. Ho’oponopono wspomaga łagodzenie i usuwanie tych chorób, wychodząc z założenia, że przyczyną każdej choroba jest jakaś blokada, jakieś zaburzenie równowagi. Ho’oponopono pomaga skutecznie pozbyć się z umysłu niesprzyjających wzorców myślenia i postępowania, ograniczających nas przekonań i programów, które uniemożliwiają naturalny przepływ obfitości, miłości i radości we wszystkich dziedzinach życia.

Stanowimy sumę przeszłych myśli, decyzji i czynów, które ukształtowały nasze obecne życie. Jesteśmy przyczyną, skutkiem i celem wszystkiego. To my tworzymy naszą rzeczywistość. Im jesteśmy doskonalsi tym doskonalszy jest świat. Dlatego musimy oczyścić negatywne myśli i wspomnienia poprzez miłość i przebaczenie. Ho’oponopono w najprostszej formie to technika medytacji, oparta na mantrze. Powtarzając, czy raczej kontemplując cztery magiczne zwroty: „Przepraszam. Proszę wybacz mi. Dziękuję. Kocham Cię”, odkrywasz, że wszystko jest możliwe. Uzdrawiając siebie uzdrawiasz i naprawiasz cały świat.

Bibliografia:

1. Dr David R. Hmilton: Uzdrawianie ciała za pomocą umysłu
2. Dr Lissa Rankin: Umysł silniejszy od medycyny. Naukowy dowód na to, że możecie wyleczyć się sami
3. Marianne Williamson: Powrót do Młości. Refleksje nad Zasadami Kursu Cudów.
4. Agnieszka Maciąg: Słowa mocy. Sztuka tworzenia szczęśliwego życia
5. Anita Moorjani: Umrzeć by stać się sobą. Podróż od choroby, przez otarcie się o śmierć, do prawdziwego uzdrowienia
6. Joe Vitale, Ihaleakala Hew Len: Zero ograniczeń
7. Andrew W. Saul: Wylecz się sam. Megadawki witamin

Jak radzić sobie ze stresem

JAK RADZIĆ SOBIE ZE STRESEM CZYLI JAK ODZYSKAĆ RADOŚĆ ŻYCIA

Stres jest stanem bardzo częstym w naszym życiu, doświadczamy go w różnych sytuacjach, stanowi reakcję ciała na zagrożenie. Powstaje w wyniku uwolnienia hormonów walki w ilości niedostosowanej do zagrożeń, jakie stawia przed współczesnym człowiekiem środowisko. Reakcja ta została wykształcona przez organizm ludzki przed tysiącami lat ale podlegamy jej nadal, mimo innych warunków środowiskowych. W toku ewolucji nasz mózg przekształcił się w nasz wewnętrzny system ostrzegania. Było to przydatne w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia, np. gdy gonił nas jakiś drapieżnik. Wtedy ta reakcja „walcz lub uciekaj” pomagała przetrwać. Jak więc radzić sobie ze stresem dzisiaj?

Typowym problemem współczesnego człowieka jest niewłaściwe podejście do przeciwności losu. Złe doświadczenia wytrenowały nas przez pokolenia do postrzegania świata, jako miejsca niebezpiecznego, ale mamy też skłonność do narzekania nawet bez żadnej przyczyny. Narzekamy na wszystko; na pogodę, politykę, finanse, zdrowie, a przecież to nic nie zmienia. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda uważają, że narzekanie, jak również, słuchanie narzekania niszczy nasz mózg. Taki wpływ mają glikokortykosteroidy wydzielane przez korę nadnerczy podczas stresu.

Wiecznie zagonieni, w ciągłym stresie często nie jesteśmy w stania zauważyć otaczającego nas piękna, możemy nawet gdzieś po drodze zgubić radość życia. Bardziej koncentrujemy się na zmartwieniach, niepowodzeniach niż na przyjemnych chwilach. Dla naszego mózgu jest to sygnał do uruchomienia kaskady procesów fizjologicznych, jako reakcji na zagrożenie. W sytuacji rzeczywistego niebezpieczeństwa byłoby to konieczne, ale gdy nie ma z czym walczyć działa to destrukcyjnie na cały organizm.

Oś podwzgórze-przysadka-nadnercza powoduje wyrzut kortyzolu, co pomogło by nam walczyć z wrogiem lub uciekać, i co jednocześnie doprowadziłoby do redukcji napięcia. Lecz my tylko narzekamy, nie umiejąc rozładować stresu, więc napięcie wywołane kortyzolem nie znajduje ujścia. Niestety ma to wpływ na nasz mózg a konkretnie na korę przedczołową, odpowiedzialną za podejmowanie decyzji i kontrolę emocji, a także hipokamp – obszar odpowiedzialny za pamięć i inteligencję.

Psycholog Travis Bradberry autor książki „ Inteligencja emocjonalna 2.0” wręcz twierdzi, że neurony ułatwiają nam narzekanie. Kiedy bowiem robimy coś po raz pierwszy, neurony rozgałęziają się, żeby za kolejnym razem usprawnić przepływ podobnych informacji. Działa to jak konstruowanie mostu. Nie buduje się go za każdym razem, kiedy przejeżdżamy przez rzekę – robi się to raz, a solidnie.

Dlatego kiedy narzekamy lub słuchamy narzekania, dużo łatwiej nam zrobić to po raz kolejny, aż w końcu narzekanie stanie się odruchem. Narzekanie stanie się naszym jakby automatycznym zachowaniem, formą nawyku, zwłaszcza gdy nauczyliśmy się koncentrować na tym, co złe i świat widzimy w czarnych barwach. Niestety, pesymizm udziela się, a narzekanie jest zaraźliwe jak wirus.

Okazuje się jednak, że można to zmienić. Nasz mózg jest niezwykle plastyczny i można go przeprogramować. Potrzebuje jedynie odpowiedniego treningu, tak jak i nasze mięśnie. Tak jak trenujemy swoje ciało, możemy wytrenować swój umysł. Jak to zrobić? Jak ochronić siebie samego przed błędnym kołem biadolenia? A gdyby tak nauczyć się zauważać pozytywne wartości życia i koncentrować się na wszystkim, co dobre, doceniać to i być wdzięcznym? Zrobić z tego nawyk. Najprostszym sposobem na wyjście z roli wiecznego malkontenta jest trenowanie wdzięczności, np. przez zapisywanie codziennie wieczorem pięciu, dziesięciu lub więcej rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni.

Dr Travis Bradberry radzi, żeby dla każdej przykrej myśli znajdować inną, równoważącą. Zapisywać pozytywne doświadczenia, które nas spotykają i cieszyć się nawet z małych rzeczy. Gdy uświadomimy sobie ile jest dobra w swoim życiu, to staniemy się radośniejsi, zmniejszy się nasz lęk, zwiększy pewność siebie i pozytywne nastawienie. Zaakceptujemy i pokochamy siebie, zaakceptujemy swoją przeszłość. Zmienimy swoje podejście do życia a ludzie będą chętniej spędzali z nami czas.

W Księdze Przysłów czytamy: ‘‘Serce szczęśliwe to uczta wieczysta’’. Inaczej mówiąc warto pielęgnować szczęśliwe serce – to znaczy wyrobić w sobie nawyk radości a wtedy życie stanie się nieustanną ucztą, czyli codziennie będziemy się nim cieszyć. Nawyk radości tworzy szczęśliwe życie. Nawyk można wyrobić, a więc każdy z nas ma możliwość tworzenia własnego szczęścia. To głównie od nas zależy czy będziemy szczęśliwi.

Tu nie chodzi o to, żeby coś udawać czy zamiatać problemy pod dywan. Bardziej chodzi o zmianę perspektywy, o dostrzeganie dobra w naszym życiu, pomimo trudności i wykształcenie w sobie postawy wdzięczności. Jeżeli będziemy koncentrować się na dobrych doświadczeniach, staniemy się odporniejsi na stres, bardziej optymistyczni.

Hunter Doherty „Patch” Adams (ur. 28 maja 1945 w Waszyngtonie) − amerykański aktywista społeczny, lekarz, klaun i aktor uważał, że śmiech, radość i kreatywność są integralną częścią procesu uzdrawiania. Poświęcił ponad 40 lat swojego życia na zmianę amerykańskiego systemu opieki zdrowotnej. W celu rozwiązania wszystkich problemów służby zdrowia założył w 1971 r., z pomocą przyjaciół, Instytut Gesundheit, gdzie leczy śmiechem.

Co jeszcze pomaga na stres? Gdzie jeszcze szukać tych dobrych doświadczeń?… Ja je znajduję… w polach lawendy… we wschodzącym słońcu… w nadmorskim wietrze… w deszczu… w uśmiechu dziecka i… we wszystkim. Kontakt z naturą jest niezastąpiony. Poza tym istnieje tyle wspaniałych ziół, które zwiększając odporność na stres i stymulując prawidłową pracę układu nerwowego mogą zmienić jakość naszego życia na lepsze, bardziej radosne:

Chmiel – jest skuteczny przy problemach z zasypianiem, poprawia jakość snu, łagodzi nadpobudliwość.

Melisa – pomaga utrzymać równowagę psychiczną oraz fizyczną, działając tonizująco na układ nerwowy, w stanach wyczerpania oraz łagodząc stany lękowe.

Lawenda – jest bogatym źródłem olejków eterycznych uspokajających akcję serca i podnoszących jego odporność. Wykazuje działanie odprężające i ułatwiające zasypianie. Przywraca równowagę centralnego układu nerwowego oraz zmniejsza uczucie lęku i rozdrażnienia nerwowego.

Maca – roślina o właściwościach adaptogennych, pomaga w stanach obniżonego nastroju i napięcia nerwowego, wspomaga również procesy poznawcze.

Szafran – zwiększa poziom serotoniny i dopaminy. Pozytywnie wpływa na równowagę emocjonalną.

Spirulina – zawiera kompleks witamin z grupy B, w tym Wit. B12, doskonale wspiera komórki centralnego układu nerwowego. Zbudowana z kompletnych aminokwasów może przyczynić się do odbudowy systemu nerwowego, a także ochrony komórek mózgowych.

Wszystko to znajdziemy w doskonałym suplemencie, opartym o tylko naturalne składniki – ProRelaxin firmy DuoLife.

A tu można kupić ProRelaxin:

https://hanna_wojcik.myduolife.com/shop.html

Przy pisaniu artykułu korzystałam m.in.:

  1. Straburzyńska K.: Przez relaks do szczęścia
  2. Hanson R.: Szczęśliwy mózg
  3. https://pl.aleteia.org/
  4. Księga Przysłów

Post warzywno-owocowy czyli dieta dr Ewy Dąbrowskiej

W tym roku postanowiłam przeprowadzić dietę dr Dąbrowskiej inaczej post Daniela. Do postu Daniela przymierzałam się wielokrotnie, ale jakoś brakowało mi odwagi. Raz nawet byłam na diecie dr Ewy Dąbrowskiej, ale niepełne dwa tygodnie. Potem były wczasy nad morzem z małymi dziećmi, które chciały jeść tak jak inne maluchy, czyli gofry, lody itp. „Mamo, kiedy zaczniesz jeść normalnie” – niepokoiły się. Cóż było robić, musiałam przerwać. Nie zauważyłam wtedy jakiejś radykalnej poprawy. Mój mąż również się przymierzał, żeby schudnąć i próbował już tylu diet…, i też nie miał odwagi. Nie pomogła nawet wizyta u dietetyka. W końcu doszliśmy do wniosku, że jeśli nie jesteś gotowy zmienić swojego życia, to nie można będzie ci pomoc”(jak mówił Hipokrates). Tym razem zainspirowała mnie moja córka, która swoją decyzją pozytywnie mnie zaskoczyła. Wydawało mi się bowiem, że młoda osoba nie potrzebuje i nie jest w stanie poddać się takiej kuracji. Pomyślałam: „młodzi to przecież wiadomo; pizza, cola, energy drinki itp.” A jednak…

Post nie jest wynalazkiem dzisiejszym. Jest tak stary jak cywilizacja. Był obecny w większości religii. Już w starożytnym Egipcie faraon nie mógł przyjmować pokarmu przed ważnymi ceremoniami. Kapłani wszystkich religii zachowywali okresowo ścisły post. Egipscy i greccy nie jedli 42 dni przed wyświęceniem. Pościli Mojżesz, Jezus i Budda.. Esseńczycy w starożytnej Judei pościli po 40 dni. Istniało przekonanie, że tak długie okresy postu służą zachowaniu zdrowia duszy i ciała. „Post jest pokarmem duszy” mawiali dawni ojcowie Kościoła. Gdy spytano Jezusa jak wypędza duchy nieczyste odpowiedział: „Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem”.

Istnieje kilka rodzajów postu; post całkowity, post o chlebie i wodzie, post sokowy, warzywno-owocowy. Wspólną cechą tych postów jest niedostateczne odżywianie zewnętrzne, co uruchamia zastępcze odżywianie wewnętrzne i zużywane są więc stare komórki, wszelkie złogi i zwyrodnienia, a cały organizm ulega odmłodzeniu. Jak pisze dr Ewa Dąbrowska, gdy podejmujemy okresowe posty to nasz układ immunologiczny odzyskuje sprawność i przestajemy się przeziębiać. Post ma znaczenie profilaktyczne, ale również lecznicze. Nasz genialny organizm ma zdolność samoleczenia, wystarczy stworzyć do tego odpowiednie warunki..

Co można jeść na diecie warzywno-owocowej?
Warzywa:

  • kapustne: kapusta surowa i kiszona, pekińska, kalafior, brokuł,
  • korzeniowe: marchew, pietruszka, seler, burak,
  • cebulowe: cebula, czosnek, por,
  • dyniowate: dynia, cukinia, kabaczek, ogórki świeże i kiszone,
  • psiankowate: pomidor, papryka,
  • szpinak, sałata, rukola, natka pietruszki, zioła;

Z owoców tylko:

  • cytryny, grejpfruty, jabłka (najwyżej 2 dziennie),
  • jagodowe w ilościach dekoracyjnych: jagody, borówki, maliny;

Pijemy tylko wodę, herbaty ziołowe, owocowe i zielone, soki warzywne, rozcieńczone soki owocowe, kompoty bez cukru. Używamy przypraw ziołowych i  niewielkich ilości soli w niewielkich ilościach:

Post Daniela czy dieta Ewy Dąbrowskiej, właściwie przeprowadzona to jak operacja bez skalpela, przynosi liczne korzyści zdrowotne m.in.:

  • stabilizuje ciśnienie krwi i normalizuje poziom cukru
  • likwiduje nadmierny tłuszcz
  • usuwa kwas moczowy odłożony w stawach
  • przywraca równowagę kwasowo – zasadową organizmu
  • reguluje pracę przewodu pokarmowego
  • pomaga w wydalaniu toksyn
  • oczyszcza i wygładza skórę
  • przywraca harmonię ducha i ciała

Zachęceni tak wieloma korzyściami zdrowotnymi postanowiliśmy pościć razem. Kuchnia roślinna okazała się bardzo ciekawa i inspirująca. Odkryliśmy nowy, nieznany świat. Z roślin można przyrządzić wszystko. Najpierw projektowaliśmy pościć 7, potem 14, potem 21 dni. Było nam tak dobrze (mimo drobnych kryzysów), że śniliśmy, o więcej. I udało się! Wspaniały bilans, jest się czym pochwalić; mąż zrzucił 16 kg, ja 7, a córka 5 kg, lepiej śpimy, mamy lepsza cerę i ta radość, która nas rozpiera! Wychodzimy z postu po 32 dniach, córka po 21 dniach. Mimo postanowień o 42 dniach nie dało się być dłużej. Myśl o nadchodzącej Wielkanocy zwyciężyła, a tak poza tym inne też ważne wydarzenie – imieniny mojego męża, które chcieliśmy uczcić odrobiną bakalii. No i trochę popłynęliśmy przy tych bakaliach.:) Jednak nie powiedziałam ostatniego słowa, za jakiś czas robimy powtórkę 🙂 A na razie, powoli wprowadzamy inne niż na diecie owoce i warzywa, nie liczymy kalorii, ale nie chodzimy głodni. Po prostu do dań warzywnych, które tak polubiłam na diecie dodajemy po trochu tych niedozwolonych. Do zakazanych już nie wracamy. Kubki smakowe nam się wyostrzyły, a zwykła gryczana, niepalona ma niebiański smak. Mam nadzieję, ze kierując się bardziej intuicją, niż zasadami, które są różnie opisane, nie popełniamy błędu :), bo jak mówi angielskie przysłowie „każdy głupiec umie pościć, ale tylko mędrzec wie, jak prawidłowo przerwać post”.

Chlorofil jest dobry na wszystko

Jedzmy zieleninę, pijmy chlorofil bo jest dobry na wszystko

Czy pamiętacie jak babcie lub mamy „wciskały” w nas szpinak? Ja akurat go lubiłam 🙂 Dziś już wiadomo, że miały rację bo zielone liście to bardzo cenny pokarm. Jadane codziennie mogą pomóc na każdą dolegliwość. Zawierają witaminy i składniki odżywcze niezbędne do poprawy stanu układu pokarmowego, sercowo-naczyniowego, mięśniowego i nerwowego. Gorzkawe odmiany zielonych warzyw (rukola, mlecz, cykoria) podnoszą poziom kwasu solnego w żołądku, tym samym ułatwiają trawienie. Kolor zielony to kolor wiosny a w terapii kolorami uważany jest za „króla kolorów” i może być stosowany w celu zlikwidowania każdej dysharmonii. Wg Medycyny Chińskiej zieleń działa leczniczo na wątrobę.

Uzdrowicielska moc zieleniny była znana od zawsze. Ludy pierwotne w czasie choroby odżywiały się wyłącznie trawami i roślinami zielonymi. Także zwierzęta dziko żyjące, gdy chorują szukają zieleniny, żeby poczuć się lepiej. Co takiego więc mają zielone liście, że są w stanie uzdrowić z różnych chorób? Chociaż zielone rośliny były stosowane w leczeniu przez wiele wieków, dopiero w 1913 r. niemiecki naukowiec Richard Martin Willstätter przeprowadził badania, nad chlorofilem. Dokonał on przełomowego odkrycia, udowadniając, że chlorofil zawiera w swej strukturze atom magnezu usytuowany analogicznie jak atom żelaza w strukturze hemu, za co w 1915 roku został uhonorowany Nagrodą Nobla. Ścisłe podobieństwo chemicznego charakteru chlorofilów znalezionych w chloroplastach roślin zielonych do hemoglobiny we krwi ludzkiej doprowadziło do teorii, że chlorofile mogą mieć wartość terapeutyczną. W celu określenia skuteczności terapii chlorofilowej przeprowadzono wiele badań naukowych w laboratoriach, szpitalach i w prywatnych klinikach.

Nie sposób omówić wyczerpująco wszystkich właściwości chlorofilu. Chlorofil ma przede wszystkim właściwości oczyszczające. Stosowany zewnętrznie przyspiesza gojenie ran. Działa przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo w układzie pokarmowym. Dzięki chlorofilowi mamy bardziej natlenioną krew, i cały organizm, a flora bakteryjna (ta pożyteczna) ma się dobrze. Gdy zaistnieje odwrotna sytuacja i gdy brakuje tlenu w komórkach, rozwijają się beztlenowce obligatoryjne, takie jak; gronkowce, paciorkowce, Clostridum, Candida albicans itp. Zakażenie Candida jest wielkim problemem wielu osób i może prowadzić do zmęczenia, depresji i problemów trawiennych, żeby wymienić tylko kilka. Badania wykazały, że roztwory chlorofilu zatrzymują wzrost Candida albicans.

Na pewno zauważyliście, że osoby aktywne łatwo przechodzą infekcje, bo są dotlenione. Wszyscy, którzy prowadzimy siedzący tryb życia jesteśmy chronicznie niedotlenieni. Do porcji chlorofilu dodajmy więc porcję ruchu na świeżym powietrzu. Zadbajmy o nasz wewnętrzny ogród i nie niszczmy go przetworzonym jedzeniem, antybiotykami, konserwantami, negatywnym myśleniem. Po prostu wprowadźmy zieleninę i słońce do codziennego menu i do naszego życia.

A jak sobie radzić z zanieczyszczeniem środowiska? Kadm, ołów i inne metale ciężkie mogą kumulować się w naszym organizmie niszcząc dzień po dniu nasze zdrowie. Chlorofil wiąże toksyczne metale, utrudniając ich absorpcję. Może to zrobić również z niektórymi czynnikami rakotwórczymi. Naukowcy testowali zdolność chlorofilu do usuwania aflatoksyny, znanego czynnika rakotwórczego. Każdy z czterech ochotników otrzymał trzy porcje aflatoksyn, następnie posiłek, i dwa razy porcję chlorofilu. Wyniki wykazały w 95% przypadków eliminację aflatoksyny w ciągu 24 godzin.

Chlorofil ma właściwości silnie przeciwzapalne. Działa dobroczynnie w jamie ustnej, Likwiduje ból gardła i zapalenie dziąseł. Przeciwdziała zapaleniu stawów. Łagodzi atopowe zapalenie skóry. Leczy zapalenie i owrzodzenie żołądka i jelit, oraz nawracające zapalenie trzustki. Japońscy naukowcy udowodnili skuteczność chlorofilu przy chronicznym zapaleniu trzustki. Podawali chlorofil grupie 34 osób z tym schorzeniem. Uporczywe bóle brzucha zniknęły po tygodniu. U prawie wszystkich badanych zanotowano mniejszą lub większą poprawę. U 5 osób chlorofil okazał się skuteczniejszy niż lek o nazwie trasylol. Nie zauważono żadnych skutków ubocznych przy podawaniu chlorofilu.

Ma właściwości odnawiające. Buduje krew, leczy anemię, odnawia tkanki. Dzięki temu, że zawiera magnez, rozluźnia mięśnie i przeciwdziała bezsenności. Istnieją badania, które świadczą, że chlorofil działa antynowotworowo, leczy miażdżycę oraz inne dolegliwości. Zapobiega występowaniu zmian patologicznych w naszym DNA i hamuje przekształcanie się zdrowych komórek w rakowe.

Chlorofil działa jak wewnętrzny dezodorant. Chlorofil jest dobry dla naszych ciał od wewnątrz, dosłownie kontroluje zapach ciała. Podczas badania w domu opieki nad 62 pacjentami, stwierdzono poprawę stanu zapachów wydzielanych przez badanych. Chlorofil łagodzi również zaparcia i wzdęcia.

Gdzie szukać chlorofilu? W zielonych warzywach: w sałacie, brokułach, szpinaku, ogórkach, natce pietruszki, koperku, lucernie Szukajmy go także w dzikich roślinach tzw. chwastach takich jak pokrzywa i mniszek lekarski, w algach, a także w młodym jęczmieniu. Dobrym sposobem na zwiększenie ilości zieleniny w naszym menu są zielone koktajle. Jeżeli będziemy je systematycznie pić zapewnimy sobie odpowiednie ph organizmu, a tym samym doskonałe zdrowie.

Dodatkowo warto się wspomagać gotowymi, naturalnymi preparatami np. DuoLife Chlorofil, który jest w 100% naturalny, bez konserwantów i produktów genetycznie modyfikowanych. Dzięki starannie dobranym składnikom Chlorofil Duo Life oczyszcza i regeneruje cały organizm, wszystkie narządy wewnętrzne. Pozytywnie wpływa na gruczoły wydzielania wewnętrznego, również na tarczycę. Reguluje układ hormonalny, cykle miesiączkowe u kobiet. Wspomaga laktację u mam. Korzystnie wpływa na funkcjonowanie wątroby. Wspiera rozwój dobrej flory bakteryjnej. Regularnie spożywany nadaje skórze równomierny, brzoskwiniowy koloryt. Zdecydowanie odmładza organizm, można wręcz powiedzieć, że jest eliksirem młodości. Pomaga osobom zestresowanym i zmęczonym odzyskać energię i radość życia.. Po prostu jest dobry na wszystko.

Tu można posłuchać o Chlorofilu:

https://myduolife.com/link/3553bc9c6c24fd82

A tu można kupić chlorofil:

https://hanna_wojcik.myduolife.com/shop.html

 

Referencje:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/6153629
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25650669
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26404252
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/27433836
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7350215

 

 

 

Przeziębienie a witamina C

Przeziębienie już mi nie straszne

Za oknem szaro, smutno…..A jeszcze przed miesiącem….Nic dziwnego, że tyle osób wokół prycha, kicha, kaszle, a w aptekach kolejki. I znowu mamy „epidemię” przeziębień.

Moi sąsiedzi często chorują. W tamtym roku zaszczepili się przeciwko grypie, ale mimo to sąsiad zachorował a grypa miała długi i ciężki przebieg. W końcu pomogły mu bańki. W tym roku dopadł go półpasiec. – Co robić? Jak żyć? – pyta sąsiadka. Takie pytania zadaje każdy z nas ale nie każdy chce szukać samodzielnych rozwiązań. – Może trzeba wzmocnić odporność – próbowałam jakoś doradzić. – Ale czym? – Może spróbować witaminy C. – A nieee…. to podobno nie pomaga – stwierdziła sąsiadka.

Czy na pewno najłatwiej jest oddać swoje zdrowie w cudze ręce?. A potem połknąć przepisaną tabletkę, czy tabletki i koniec problemów? A przecież „jeżeli masz ogród i bibliotekę, masz wszystko, czego ci trzeba” (Cyceron). Ja to mam. Czytam, uprawiam i stosuję 😉 , bo tylko życie w zgodzie z naturą a nie przeciw niej ma dla mnie sens.

Wokół witaminy C narosło wiele mitów. Nie bardzo wiadomo z czego to wynika, ale wiadomo, że jak się ktoś uprze to wszystko może udowodnić. Jeżeli w badaniu zastosuje się zbyt małe dawki , to oczywiście takie badanie nie będzie miało znaczenia, witamina nie zadziała. Aby przeżyć wystarczą małe dawki wit. C, trochę większe po to by się uodpornić, tak by przeziębienia były rzadsze a grypa miała łagodniejszy przebieg. Dawki terapeutyczne muszą być o wiele większe.

Witamina C ma właściwości antywirusowe, antytoksyczne, antyhistaminowe i antybiotyczne, dlatego podawana w odpowiednich dawkach leczy dziesiątki poważnych chorób. Świadczą o tym kliniczne doświadczenia dra Frederica Roberta Klennera. Jak czytamy w książce Andrew W. Saula „Wylecz się sam. Megadawki witamin” dr Klenner leczył z takich chorób jak wzw, błonica, zakażenie gronkowcem, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie stawów a nawet polio i in. Czy dziś gdzieś są tacy lekarze?

Jeżeli nawet tak poważne choroby można wyleczyć niepozorną witaminą, to cóż dopiero przeziębienie. Wkrótce mogłam to sprawdzić na własnej skórze. Ostatnio byłam trochę przemęczona i gdzieś się mocno przeziębiłam (a może złapałam jakiegoś wirusa od chorego męża) a że nabyłam akurat w 100% naturalną witaminę C, postanowiłam ją wypróbować. Na opakowaniu jest wyraźnie napisane, że wspomaga odporność, podnosi poziom energii oraz odmładza organizm, wszystko, czego mi aktualnie brak 😉

Vitamina C Od lat nie używam antybiotyków, stosuję tylko zioła a ostatnio dodatkowo naturalne suplementy o 98% zawartości. Witamina C, o której mowa, to w pełni kompletna witamina, pozyskana z naturalnych źródeł; dzikiej róży, aceroli i jagód CamuCamu. Dzięki niespotykanej dotąd formie płynnej witaminka jest wysoce przyswajalna.

Wypróbowałam ją i muszę przyznać, że działa rewelacyjnie. Po dwóch dniach byłam zdrowa. Gdzieś się podział ból gardła, ból stawów i katar, bez antybiotyków, aspiryn, paracetamoli i bez zwolnienia lekarskiego, a to jak wiemy może poważnie nadszarpnąć rodzinny budżet.

Najlepiej, byłoby w ogóle nie chorować. Czy to jest wykonalne? A gdyby tak codziennie dbać o zdrowie. Czyli od dziś świadome odżywianie, świadoma suplementacja, świadomy styl życia, świadomy rozwój. Wszak zdrowie to dobrostan bio-psycho-społeczny, po prostu CUD.

Tu można kupić witaminę C:

https://hanna_wojcik.myduolife.com/shop.html

A tu można dowiedzieć się więcej na temat witaminy C:

https://myduolife.com/link/990c7617eb24fd82

 

 

Słońce, woda, powietrze czyli jak klimat morski wpływa na ciało i ducha

Słońce, woda, powietrze to trzech najlepszych lekarzy – po raz kolejny doświadczyłam tego w tym roku nad morzem. Choć dawno zmieniłam styl życia, a raczej, tak mi się wydaje, często czułam się zmęczona i pozbawiona energii. Co tu dużo mówić, jak większość społeczeństwa, lwią część czasu spędzam w pomieszczeniach. Siedzący tryb życia, skądinąd wygodny, nie wpływa pozytywnie na zdrowie. Wszak życie to ruch. Wg badaczy wystarczy…. 10 000 kroków każdego dnia aby oczyścić krew, spalić nadmiar kalorii, a także zmniejszyć ryzyko choroby Alzheimera, cukrzycy, demencji, zawału i innych złośliwych chorób.

Klimat morski zawsze działał na mnie wspaniale. Chociaż nie odkrywam tu Ameryki, bo leczenie klimatem to dawny wynalazek, to muszę stwierdzić, że nie ma nic lepszego niż pobyt na świeżym, morskim powietrzu, najlepiej całe dnie, od rana do nocy.

Spacery brzegiem morza, pływanie to niezastąpione lekarstwo i profilaktyka. Kąpiele w morskiej wodzie wpływają zbawiennie na skórę, oczyszczają organizm, uspokajają. Chłodna woda przyspiesza przemianę materii, poprawia krążenie, no i hartuje. Słońce uważane przez ostatnie lata za wroga nr 1 (czerniak i te sprawy), teraz wraca do łask. To przecież pod wpływem słońca wytwarza się w skórze witamina D. Są na świecie lekarze, którzy dużymi dawkami witaminy D leczą tzw. nieuleczalne choroby  np. alergie pokarmowe i wziewne, jak również alergię na słońce, depresje, chroniczne zmęczenie, zawroty głowy z zaburzeniem słuchu, bóle kości.

 

Słońce reguluje rytm biologiczny snu i czuwania. Jeśli w ciągu dnia jest dużo światła szyszynka wstrzymuje się z produkcją melatoniny a my jesteśmy pełni energii. Natomiast gdy zapadnie zmrok szyszynka zaczyna wydzielać ten hormon snu. Dzięki temu w czasie słonecznego lata nie mamy problemów ze snem. Słońce pomaga również leczyć depresję gdyż pod wpływem słońca organizm wytwarza serotoninę – hormon, który poprawia nastrój.

Nie namawiam jednak do wielogodzinnego pobytu na słońcu.. Wszystko w granicach rozsądku. Pokazywali niedawno w tv takiego śmiałka, który mając jasną karnację, rude włosy, spędził siedem godzin na słońcu. Skończyło się to gigantycznym poparzeniem. Jego skóra wyglądała tragicznie! Jakaś pani doktor przekonywała, że trzeba stosować kremy z filtrem. A może wystarczyłoby tylko trochę pomyśleć.

Korzystajmy mądrze z darów natury. Helioterapia, talasoterapia i kinezyterapia czyli trzy w jednym na prawdę działa. Po 14 dniach tej klimatycznej terapii czuję się jakbym miała 10 lat mniej. Znalazło to nawet odzwierciedlenie w badaniach, którym się poddałam przed i po wyjeździe. Nie, nie chodzi mi o zwykłe laboratoryjne badania. Te nie zawsze są tak precyzyjne. Badanie biorezonansem pokazuje dokładnie, mówiąc w uproszczeniu, czego nam brak, a czego mamy za dużo. Wszystkie parametry, określające stan mojego zdrowia, bardzo się poprawiły. Porównując te wyniki, doznałam wręcz szoku (w pozytywnym sensie), że w tak krótkim czasie, nakładem niewielkich środków można uzyskać taką poprawę.

Nie bez znaczenia pewnie są suplementy ziołowe, które ostatnio zażywam. Jak wiemy nawet zdrowa dieta pełna surowych warzyw i owoców nie dostarcza wszystkich potrzebnych naszym ciałom substancji odżywczych (bo pola uprawne są wyjałowione). A ja… tryskam radością i energią. Zmieniło się moje nastawienie do życia. Odczuwam wdzięczność a świat wydaje mi się bardzo przyjaznym i szczęśliwym miejscem. Komu dziękować?

Syrop z kwiatów fiołka wonnego czyli jak docenić dary wiosny

Wiosna rozgościła się na dobre. Nareszcie jest kolorowo. Kwitną zioła, kwiaty, drzewa. Wiele z tych ziół i kwiatów jest jadalnych i leczniczych. Warto zrobić pyszny syrop z kwiatów fiołka wonnego. Kwiaty fiołka zbieramy od 5 do 25 kwietnia. Te piękne, obłędnie pachnące kwiatki mogą stanowić niezwykłą dekorację ciast, tortów oraz sałatek. Możemy z nich  również robić konfitury i nalewki.

fiołekFiołek wonny to uznany lek wykrztuśny. Stosuje się go w zapaleniu i nieżycie oskrzeli, w suchym uporczywym kaszlu, anginie, astmie, również po przebytych infekcjach, gdyż  regeneruje śluzówkę i pomaga na suchość w gardle.  Działa delikatnie napotnie, wiec może być stosowany w przeziębieniach i grypie.

Pobudza przemianę materii. Ze względu na właściwości oczyszczające i dezynfekujące może być stosowany w chorobach skóry, pomaga na trądzik i łojotok (stosuje się do picia i do przemywania). Pomaga również na ból głowy (gdy żyjemy w stresie) i na bezsenność.

Młode listki fiołków są również lecznicze i jadalne, smakiem przypominają roszponkę, świetnie nadają się więc na surowo do sałatek, chociaż można je również dusić jak szpinak.

Syrop z kwiatów fiołka wonnego

100 g kwiatów fiołka (fioletowych)
500 ml wody
500 g cukru
sok z cytryny

Kwiaty fiołka wonnego zbieramy w słoneczny dzień, w godzinach przedpołudniowych, płuczemy i delikatnie odsączamy. Wsypujemy do emaliowanego garnka, zalewamy gorącą woda i odstawiamy do ostygnięcia. Odcedzamy, odciskamy kwiaty.

Do naparu dodajemy cukier i lekko podgrzewamy, mieszając żeby się rozpuścił.  Dodajemy po kropli sok z cytryny. Po dodaniu soku z cytryny uzyskujemy piękny, fioletowy kolor. Syrop wlewamy do wyparzonych butelek lub słoików i pasteryzujemy.

Syrop z kwiatów fiołka wonnego stosujemy przy infekcjach i bólach głowy: dorośli – po 1 łyżce 2-3 razy dziennie, dzieci po 1 łyżeczce 2 razy w ciągu dnia. Można stosować profilaktycznie po 1 łyżce dziennie, dodając do herbatek ziołowych, w okresie wzmożonej zachorowalności na grypy i przeziębienia. Zażyty wieczorem zapewnia dobry, regenerujący sen.

fiołek2fiołek3

Syrop z kwiatów bzu czarnego

kwiat bzu czarnego2Bez czarny to pospolity krzew, można go spotkać w parkach, lasach, przy domostwach i na nieużytkach.  Jest rośliną jadalną i leczniczą, ale dzisiaj trochę niedocenianą. Tymczasem wszystkie części tego krzewu mają działanie lecznicze.

Dawniej bez czarny nazywany był „apteką biednych ludzi”. Uważano nawet, że czarny bez jest ziołem idealnym i kompletnym, ponieważ leczy aż 99 różnych chorób. Germanie traktowali go jako „drzewo życia”, także zajmował poczesne miejsce w „świętym gaju”. Średniowieczna klasztorna medycyna uważała bez czarny jako lek na wszelkie choroby. Wysuszone kwiaty czarnego bzu stosowano przy wszelkiego rodzaju infekcjach, przeziębieniach, gorączce, łamaniu w kościach i migrenach. Leczono nim febrę i  katar żołądka.

kwiat bzu czarnego3Także i dzisiaj kwiaty stosuje się w wielu chorobach. Badania potwierdzają, że kwiaty czarnego bzu zawierają w swoim składzie unikalne substancje, które działają bakteriobójczo i wzmacniająco, jak również hamują rozwój wielu wirusów. Kwiaty działają napotnie, przeciwgorączkowo, wykrztuśnie i łagodnie moczopędnie. Stosuje się je przy przeziębieniach, w chorobach reumatycznych i stanach zapalnych dróg moczowych, a nawet na bezsenność i migreny. Zewnętrznie naparu z kwiatów używamy w formie toniku do starzejącej się skóry.

kwiat bzu czarnego6Teraz jest najlepszy czas by zrobić syrop z kwiatów bzu. Taki syrop wzmacnia układ odpornościowy  i leczy przeziębienia. Można go, tak po prostu, dodawać do herbaty lub wody dla wzmocnienia organizmu, ale i wzbogacenia smaku napojów. Osoby mające skłonność do nawracających infekcji powinny pić taki syrop profilaktycznie. Pamiętajmy jednak by kwiatów i owoców czarnego bzu nie spożywać na surowo, gdyż zawiera toksyczne związki, które są rozkładane dopiero w trakcie obróbki termicznej

Syrop z kwiatów bzu czarnego

20 dojrzałych, rozwiniętych, ale nie przejrzałych kwiatów bzu
2 litry wody
1 kg cukru
sok wyciśnięty z 5 cytryn

Zebrać kwiaty w słoneczny dzień. Przy otwartym oknie (intensywny zapach) obciąć nożyczkami same kwiaty (zielone łodyżki są gorzkawe), zalać wrzątkiem i odstawić na 12 godzin. Można tez odstawić na 24 godz. – będzie wtedy bardziej intensywny. Przecedzić przez sito. Wywar zagotować z cukrem i z cytryną (doprowadzić do wrzenia, ale nie gotować dłużej, żeby nie stracić cennych składników). Gorący wlać do wyparzonych słoiczków typu twist lub butelek hermetycznie zamykanych. Zakręcić, słoiczki postawić do góry dnem i odwrócić gdy ostygną. W ten sposób słoiczki zamkną się hermetycznie i nie trzeba już dodatkowo pasteryzować. Duża ilość cukru dodatkowo konserwuje ten syrop.

syrop7syrop13

Babeczki pokrzywowo-kokosowe

Babeczki pokrzywowo-kokosowe

To już ostatni dzwonek by docenić majową pokrzywę. Wyciskajmy sok, gotujmy zupy, jedzmy jako „szpinak”, róbmy miód pokrzywowy, suszmy, zamrażajmy itd., itp.;). Jest wspaniała, bo wspaniale i wszechstronnie pielęgnuje nasze zdrowie. Ma tyle zalet, że gdybym mogła to pisałabym o niej poematy. A dzisiaj prawie poetyckie babeczki z pokrzywą;). Inspiracją przepisu był przepis z książki Małgorzaty Kalemby-Drożdż „Pyszne chwasty”.

Babeczki pokrzywowo-kokosowe

Składniki suche:
1 kubek (300 ml) mąki  ryżowej (lub innej bezglutenowej)
1 kubek wiórków kokosowych
½ kubka cukru trzcinowego (nieczyszczonego)
1 ½ łyżeczki sody
Składniki mokre:
1/3  kubka oliwy lub oleju kokosowego
½ kubka mleka roślinnego
1 kubek blanszowanych młodych listków pokrzywy
1 ½ łyżeczki octu balsamicznego
Polewa
1 tabliczka gorzkiej czekolady
1 łyżka miodu
1 łyżka oleju orzechowego

Wymieszać składniki suche. Zmiksować pokrzywę z mlekiem i oliwą, Połączyć stopniowo, mikserem na wolnych obrotach, składniki suche z mokrymi. Przełożyć do foremek na babeczki i piec ok. 35 min. w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C. Pierwsze 10 min. piec z  termoobiegiem.

Roztopić czekoladę w kąpieli wodnej, łącząc stopniowo z pozostałymi składnikami polewy (ja do polewy czekoladowej użyłam zamiast oleju masła). Po upieczeniu polać babeczki (gdy wystygną) polewą

babeczki pokrzywowe1

babeczki pokrzywowe4

babeczki pokrzywowe

Ciasto marchewkowe bezglutenowe

Dzisiaj chciałam podzielić się przepisem na moje ulubione ciasto marchewkowe, bezglutenowe, tym razem z mąki gryczanej i jaglanej. Pyszne ciasto dla wszystkich amatorów niskokalorycznych słodyczy, osób odchudzających się, ale tęskniących za słodkim smakiem, oraz dla osób nie tolerujących glutenu. Przepis pochodzi z bloga garnkofilia.

O kaszy jaglanej, „królowej kasz” napisano już wiele, natomiast gryka jest również smaczna i zdrowa. To bogate źródło składników mineralnych (magnez, potas, fosfor, żelazo, wapń), witamin z grupy B, oraz przeciwzapalnej, wzmacniającej naczynia krwionośne rutyny. Gryka ma działanie wybitnie prozdrowotne i może być stosowana w profilaktyce takich schorzeń jak: nadciśnienie, otyłość, zaparcia, choroby nowotworowe, a także kamica żółciowa. Mąka z gryki niepalonej może być składnikiem naleśników, pierogów, ciasteczek a także…. pysznych ciast.;)

Ciasto marchewkowe bezglutenowe:

Do ciasta potrzebujemy:

szklanka mąki gryczanej
szklanka mąki jaglanej
szklanka migdałów
2 szklanki marchewki
1,5 łyżeczki sody
pół szklanki wiórków kokosowych
pól szklanki rodzynek
2 banany
pół szklanki ksylitolu
pół szklanki oliwy
łyżka octu balsamicznego
łyżeczka kardamonu mielonego
ćwierć szklanki mleka roślinnego lub wody

Migdały drobno posiekać, a marchewkę zetrzeć na tarce jarzynowej. Zmieszać obie mąki (mąkę można kupić gotową lub zmielić np. w młynku do kawy kaszę jaglaną i gryczaną niepaloną), migdały, sodę, marchewkę, wiórki kokosowe i rodzynki.

Banany rozgnieść widelcem na papkę, połączyć z oliwą, octem balsamicznym, ksylitolem i kardamonem. Wymieszać obie masy. Dodać mleko roślinne  lub wodę i jeszcze raz wymieszać. Przełożyć do formy, wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni 40 minut a potem jeszcze 10 minut z termoobiegiem.marchewkowe1

marchewkowe